–"Warto również zapoznać się z szerszą formuła realizmu magicznego, nie ograniczanego stereotypowo i w sposób wysoce uproszczony do wersji latynoamerykańskiej: por. m. in. obszerne hasło "Realizm magiczny" w: Grzegorz Gazda, Słownik europejskich kierunków i grup literackich XX wieku, Warszawa 2000; hasło w Wielkiej Encyklopedii PWN, tom 23; oraz książka J. Biedermann, G. Gazda, I. Hubner, Realizm magiczny. Teoria i realizacje artystyczne, Wyd. UŁ, Łódź 2007)."
- usunęłam to bo część akapitu to powtórzenie, a reszta ma charakter bibliograficzny, więc powinna zostać umieszczona w osobnym dziale 'bibliografia' Dorota 1988 (dyskusja) 22:48, 23 sty 2008 (CET)
Nie wiem Pani Doroto kim Pani jest. Ale muszę powiedzieć, że artykuł "realizm magiczny" najwidoczniej pod Pani opieką to stek bzdur, stereotypów i niedorzeczności. Czy Pani wie co to "gatunek literacki" - jeśli tak, to nigdy hasło nie zaczynałoby sie od "rm" to gatunek literacki, bo to bzdura. Nikt przy zdrowych zmysłach, oprocz domorosłego slownika gatunków literackich, który kiedyś ukazał się w Krakowie, nie nazwie realizmu magicznego gatunkiem, bo czy jest gatunkiem romantyzm, albo pozytywizm, czy surrealizm, albo realizm krytyczny. A co to znaczy "nielogiczne scenariusze" "w odmiennie realistycznym albo nawet nielogicznym otoczeniu"? A zdanie : "w dzisiejszych czasach jest to (co?!) bardziej szeroko opisowe niż rygorystycznie krytyczne" mógł napisać niewprawiony w polszczyźnie gimnazjalista (przepraszam prawdziwych gimnazjalistów!). Nie będę się wdawał w dalszą dyskusję, bo szkoda mi czas. Usunięcie tej podstawowej - Szanowna Pani Doroto - w Polsce i prawie pełnej bibliografii świadczy o Pani poziomie i o strachu przed tym, aby nie okazało się, że ktoś pisze o realizmie magicznym inaczej niż w haśle Wikipedii ( Wikipedia to nie śmietnik, nie każdy może wysmażyć tego,to co mu się po głowie plącze na podstawie niedoczytanych gdzie indziej artykułów). Realizm magiczny jest zbyt ważnym w literaturze powszechnej XX wieku zjawiskiem aby pisać o nim głupstwa, a nuż ktoś się na te elukubracje nabierze. To poprostu czyste szkodnictwo. Wystarczy zaglądnąć do Wielkiej Encyklopedii PWN, którą stworzyli najwybitniejsi w zakresie literatury badacze, aby sie przekonać co jest co. Tyle. Warto się wstydzić. Mogę podjąć dyskusję, jeśli uznam, że warto. Miłośnik Realizmu Magicznego - MRM.
Niestety muszę się zasadniczo zgodzić z przedmówcą. Zacząłem dokonywać poprawek interpunkcyjnych w tekście (wywalając dziesiątki przecinków stawianych przerażającą manierą anielskojęzyczną po każdym "jednakże", "natomiast" itp na początku zdania, koszmar...), ale po korekcie 40% odechciało mi się, bo sama treść jest trudna do zaakceptowania. Może nie naskakiwałbym tak na autora, bo nie chciał niczego złego, natomiast warto może (przynajmniej w domowym zaciszu) zafundować sobie kilka sekund redefinicji celów wikipedii. To oczywiście internetowa wolność w anonimowości pozwala każdemu trochę się powymądrzać, i oby z korzyścią dla innych. Ale zdarzają się też przypadki pewnych nadużyć. Ot i cały kłopot; jeżeli można znaleźć specjalistyczne wyjaśnienia dla takich terminów, to po co robić hasło w wikipedii? Ale przecież w wiki musi być hasło, bo to wynika za holistycznych (i słusznie) ambicji - i trudno zatrzymać to koło. Nb. do MRM: w pewnym sensie można moim zdaniem nazwać zjawisko RM gatunkiem, a kontrprzykłady na zasadzie :czy gatunkiem jest romantyzm" są o tyle chybione, że autorka hasła nie twierdzi, jakoby RM był zjawiskiem z poziomu okresów historycznych; podobne przykłady mają pozór złośliwości. Otóż rozważałbym najpierw istotę pojęcia "gatunek literacki" – można warsztatowo przyjąć, że g.l. to suma współdziałających środków, wspólnych dla płaszczyzn warsztatowej i semantycznej dzieła (tj. dzieła jako materiału, który obrabia twórca, oraz dzieła jako komunikatu, który otrzymuje obiorca). Środki te, jako się rzekło, mają naturę komunikatu, lecz są wplecione w strukturę głęboką dzieła, tzn. np. czytelnik i odbiorca w ogóle) nie jest o ich obecności informowany wprost. Idąc dalej – g.l. jest np. powieść historyczna, a poznajemy to po określonym sztafażu elementów tworzących narrację: materia dzieła (poziom językowy) może być filozoficzny lub reportażowy, ale jeżeli fabuła osadzona jest w konkrecie historycznym to jest powieść historyczna i koniec. W tym sensie powieść historyczną jako gatunek tworzy ów konkretny "sztafaż" danych. Weźmy dla porównania takiego Neila Gaimana. Zalicza się go do fantasy, ale nawet sama wikipedia nie znajduje terminu dla tego rodzaju twórczości, choć wcale nie jest ona już dzisiaj rzadka. Jeżeli o obecności RM w powieści decyduje pewien określony zespół sposobów nacechowania narracji, to RM mógłby być g.l. – choć skądinąd oczywiście jest też może po prostu (i przede wszystkim) stylem. zapraszam do dyskusji - maiak
PS jeszcze, do artykułu. Wśród pisarzy stosujących w swym warsztacie zjawiska dające się okreśłić jako r. m. na pewno zabrakło wielu, wielu twórców (w tym kontekście należy się zapytać, czy ci wymienieni to ci, których zna autor hasła) – przede wszystkim Haruki Murakami, Abe Kobo, ewentualnie Jurij Brezan (choć w Polsce w zasadzie nieznany). A może jakiś polski autor oprócz Olgi Tokarczuk by się znalazł? Wydaje się, że problem tkwi w zasięgu semantycznym terminu. W zasadzie z r. m. w literaturze mamy moim zdaniem do czynienia wszędzie tam, gdzie obiektywna rzeczywistość potwierdzalna współczesną percepcją zostaje okresowo "zakrzywiona" poprzez jakąś inną rzeczywistość lub nawet inną zasadę rzeczywistości, a przy tym ta obiektywnie obiektywna rzeczywistość nie rozpada się przez to w świecie narracji i fabuły. W "Mistrzu i Małgorzacie" wszystko jest w zasadzie w porządku, poza wprowadzeniem do "obiektywnej" rzeczywistości Wolanda razem ze wszystkimi przymiotami metarealnymi. Jego osoba w strukturze tekstu jest odpowiedzalna za "efekty specjale" w rzeczywistości, tłumaczy je i usprawiedliwia. Z kolei obecność czynnika metarealistycznego nie narusza, jako się rzekło, podstaw rzeczywistości obiektywnej, przy czym pisarz najczęściej stosuje określony zasób środków literackich, by czytelnika upewnić, że "poza tym to z rzeczywistością wszystko jest normalnie". W efekcie czytelnik patrzy z pewną nieufnością na "świat obiekywny" (ten z powieści, a nawet może trochę na ten, który ma za oknem), bo przecież nasza rzeczywistość nie jest zamkniętą i łatwą do prześwietlenia książeczką. Mając to na uwadze – hasło r.m. można poszerzyć przykładami nie tylko wielu więcej twórców, ale niawe twielu więcej postaw warsztatowych i środkow stylistycznych. amen
weźcie, to jakiś bełkot jest